wtorek, 23 sierpnia 2016

Gdzie się podziały dobre maniery?

Witamy,

Lubię obserwować ludzi.... niektóre ich zachowania mnie zaskakują...niestety coraz częściej negatywnie.
Od dziecka wpajano mi, że trzeba być uprzejmym, szanować starszych, ustępować miejsca w środkach komunikacji miejskiej, nie siorbać, nie bekać i tak mogłabym wymieniać. Dopiero jak byłam w ciąży przekonałam się jak to jest z tymi dobrymi manierami u dorosłych już ludzi... Zacznę od tego, że obie moje ciąże przechodziłam całkiem dobrze i nie potrzebowałam specjalnego traktowania, ale wydawało mi się, że niektóre rzeczy przychodzą ludziom naturalnie. Niestety myliłam się. Praktycznie każdego dnia utwierdzam się coraz bardziej w tym, że w ludziach nie ma już za grosz empatii.
1. Publiczne środki komunikacji- jestem już w zaawansowanej, widocznej ciąży. Jak każdego ranka jadę zawieść Majkę do przedszkola. Autobus przyjeżdża wypchany po brzegi, jeszcze więcej ludzi wsiada z nami do środka, Ja z dzieckiem próbuję przepchać się do jakiejś wolnej barierki, żebyśmy mogły się czegoś chwycić. Po drodze mijamy mnóstwo siedzącej młodzieży, mężczyzn około trzydziestki, czy plotkujące dwudziestolatki. Każdy udaje, że nas nie widzi....
Teraz kiedy podróżujemy z wózkiem ciężko znaleźć kogoś, kto pomoże wnieść wózek do tramwaju, w którym są schody.
2. Przejścia podziemne lub inne miejsca, w których nie ma podjazdów dla wózków, lub podjazdy są tak strome, że ciężko zjechać/wjechać wózkiem....chętnych do pomocy ze świecą trzeba szukać.
3. Sklepy- nie lubiłam korzystać z przywileju ciężarnej i "wpychania" się w kolejki, ALE podczas kilku godzinnych wypraw po sklepach budowlanych (a byliśmy w trakcie generalnego remontu) miałam serdecznie dosyć i wówczas często z tego korzystałam. Wielokrotnie słyszałam komentarze stojących za mną ludzi...niestety nie były zbyt miłe...
4. Przychodnie i lekarze specjalistyczni- to mój ulubiony punkt. Z doświadczenia wiem, że jeżeli rejestracja rozpoczyna się od godziny 7.30, warto być na miejscu ok. 7. Niestety od godziny 6 wszystkie miejsca są okupowane już przez schorowanych emerytów. Okej...wybija godzina 0. Okienko rejestracji zaczyna się uchylać iiii ruszyła maszyna już nikt nie zatrzyma, kto wejdzie pod koła ten uciec nie zdoła....emeryci ruuuszają. A właściwie biegną, bo kto pierwszy ten lepszy. Ja z Małym pod pachą idę ustawić się w kolejce, NAGLE Pani wpycha się przede mnie, bo ona przyszła prędzej....No przecież Jej się spieszy....
Siedzimy przed gabinetem lekarskim Pani Pielęgniarka dostrzegła, że jestem z małym dzieckiem i zaprasza mnie na konsultacje bez kolejki...O Matko i Córko...w poczekalni rozpętała się III wojna światowa. No bo jak to możliwe, przecież miałam numer 4....

Osobiście śmieszą mnie takie sytuacje, bo szkoda moich nerwów na użeranie się z takimi ludźmi. Jednak jest to przykre. Nie ma już w ludziach chęci pomocy czy chociażby odrobiny wsparcia...Każdy patrzy na siebie i tylko ON jest najważniejszy.

A jak to wygląda u Was? Podzielcie się swoimi historiami:)

Pozdrawiamy:)

3 komentarze:

  1. A mnie się wydawało zawsze ze przychodnie są osobne dla dzieci i dorosłych. Tak jest u mnie jest lekarz pediatra i lekarz rodzinny i żadna starsza babcia się nie wpycha bo ma innego lekarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, dawno mnie tu nie było. U mnie lekarz rodzinny przyjmuje dzieci i doroslych. A w przychodniach specjalistycznych tym bardziej jest to wszystko wymieszane :-(

      Usuń
    2. Uuu, dawno mnie tu nie było. U mnie lekarz rodzinny przyjmuje dzieci i doroslych. A w przychodniach specjalistycznych tym bardziej jest to wszystko wymieszane :-(

      Usuń