piątek, 9 września 2016

Czego nie wiedziałeś dopóki nie zostałeś rodzicem?

Dopóki nie zostaliśmy rodzicami, dzieci kojarzyły mi się ze słodkimi, beztroskimi pulpecikami, które leżą, jedzą, śmieją się no i oczywiście czasem płaczą. Niestety, kiedy pojawiła się Majka, moja świadomość przewróciła się do góry nogami. Poniżej kilka faktów, których nie wiedziałeś dopóki nie zostałeś rodzicem:

1. Na początek z grubej rury. Czyli rozmowy o kupie i wymiotach podczas wspólnego posiłku stały się normalnym tematem rozmów.
2. Poranki będą nerwowe, nawet kiedy wstaniesz 3 godziny przed planowanym wyjściem.
3. Nie lubisz się spóźniać? Zawsze jesteś na miejscu 5 minut wcześniej, a kiedy ktoś się spóźnia traktujesz to jako zniewagę? Odkąd mam dzieci bycie, gdzieś punktualnie graniczy z cudem;)
4. Lubisz jeść regularnie, pełnowartościowe posiłki? Ja też tak miałam...Teraz co najwyżej regularnie podjadam "resztki" po dzieciach.
5. Jesz pomału, spokojnie przeżuwając każdy kęs. Przecież w ten sposób szybciej poczujesz sytość i mniej zjesz. Brawo Ty!! Ja jem szybko, bardzo szybko, a czasem nawet nie mam czasu zjeść szybko:) Zbilansowana dieto, żegnaj na jakieś 10 lat:)
6. Dłuuugie kąpiele w wannie pełnej piany, ze świeczkami i przyjemną muzyczką w tle...Lubisz to, prawda? Ciesz się tym- mi pozostał szybki 10-minutowy prysznic. Jeżeli nie będę go musiała przerywać przynajmniej 2 razy, to dla mnie prawdziwy sukces:)
7. Pamiętam te maseczki nakładane na twarz co drugi dzień, peeling całego ciała. Do tego inny balsam do każdej części ciała. Krem na dzień i na noc, oczywiście krem pod oczy. No i włosy odżywki, maski i olejowanie.....tak doskonale pamiętam jak to było....teraz staram się pamiętać o kremie do twarzy i chociaż balsamie do ciała....
8. Ach te nocne imprezy do 4 nad ranem, a później wstawanie w południe....taaak ja tez mam teraz nocne imprezy: ząbkowanie, katar, kaszel, ból brzuszka lub koszmar...tylko pobudka jest niezmienna...6 rano...
9. Romantyczne wieczory tylko we dwoje? Nie teraz tylko we czworo:):):)
10. Uwielbiam porządek w mieszkaniu, świeże kwiaty we wazonie, zapalone świece nadające przytulny klimat. Nadal to wszystko mam, tylko świece się nie palą, kwiaty często są zwiędnięte i leżą drugi tydzień we wazonie, a porządek....no cóż, moi dekoratorzy wnętrz mają 6 lat i 7 miesięcy...

Dlatego, jeżeli jeszcze nie jesteś Rodzicem, to korzystaj póki możesz:):):):)

Pozdrawiamy

wtorek, 6 września 2016

Wolny dzień z życia Rodzica

Jak wygląda nasz wolny dzień? Jesteście ciekawi? Opowiem Wam troszkę jak "leniwie" spędzamy dzień:)

6.00-6.30 - na szybszą pobudkę kilka plaskaczy od Kacperka...otwieram z trudem oczy i widzę wieeelki uśmiech. Okej, pora wstać.

6.30-7.00 - poranna toaleta Kacperka, czyli poranny survival. Młody jest tak ruchliwy i szybki, do tego nienawidzi się ubierać, dlatego ubieranie go to nie lada wyczyn. Po skończonej "pracy", czuję się jakbym przebiegła ze 2 kilometry;)

7.00-8.00 - Zaczyna się "zabawa" Kacperka, czyli zdobywanie najtrudniej dostępnych miejsc w całym mieszkaniu. Wejdzie wszędzie, gdzie jest niebezpiecznie i matkę przyprawia średnio co 5 minut o zawał serca!!! Oczywiście w między czasie trzeba powyciągać ze zmywarki, pościągać pranie, wstawić kolejną pralkę, zacząć szykować śniadanie i chociaż trochę obiadu;)

8.30-9.00 - No teraz czas dla mnie...trzeba się trochę ogarnąć...UWAGA otwieram drzwi od łazienki I już słyszę te małe rączki plaskające po płytkach z prędkością światła, Mały leci do łazienki...no i tyle ze spokojnego ogarniania mamy...czas na zawody ze zwinności, tylko czyjej? Stojąc na jednej nodze, jedną ręką maluję oko, w tym czasie drugą ręką i nogą asekuruję Kacpra, który wspina się na wszystko...prysznic, pralkę, szafkę, nawet kosz na brudne ubrania nie jest mu straszny. Dobra "makijaż" zrobiony, biorę się za włosy. Może łatwiej będzie jak uklęknę? Spróbujmy...No tak, Kacper chyba zostanie fryzjerem....

9.30-10.00 - Mama "ogarnięta"...otwierają się wrota od pokoju Majki....pierwsze słowa, które wypowiada moja córeczka to "Kiedy będzie śniadanie? Głodna jestem." No tak, trzeba dokończyć śniadanie. Maja w tym czasie idzie się "pobawić" z bratem. Jeszcze dobrze nie wyjdę z pokoju, a już słyszę: "Kacper zabiera mi zabawki!!", "Kacper nie rób tak!!"i tak w kółko. I tak biegam między pokojem a kuchnią....hmmm śniadanie będzie na 12...

10.00-10.30 - jemy wreszcie śniadanie, buzie pełne jedzenia = chwila ciszy:):):):)

11.00-11.30 - Czas na drzemkę Kacperka. Dosłownie chwila na nadrobienie wszystkiego, ALE najpierw trzeba przejść kolejny test. Tym razem z negocjacji. Pora uszykować ubrania dla Majki. iiiiiii czas start: "Tego nie założę, bo mi się nie podoba", "w tym wyglądam jak klaun", "to mnie uwiera", "w tym jest mi niewygodnie" no i tak w kółko..., kiedy po ciężkim boju stylizacja zostanie wybrana, trzeba zająć się włosami...o tym już lepiej nie wspominać...Skończone, lecę robić obiad.

12.00-13.00 - Obiad "się robi", w między czasie słyszę Majunię...."Mama piciu", "Mama nudzi mi się", "Mama widziałaś moją lalkę", " Mama gdzie moja pandzia"...Czas na zabawę z córcią.

13.30-14.00 - po zabawie chciałam na chwilę usiąść i wreszcie wypić ciepłą kawę...oczywiście w tym samym momencie mój syn się obudził. Ale na całe szczęście to czas na obiad,więc znowu chwila ciszy:):):):)

15.00 - 18.00 - czas na nasz "odpoczynek"...czyli zaczynamy od wizyty na placu zabaw, później jakiś krótki spacer i zakupy. W między czasie tysiące pytań Majki, i kolejny trening: bieganie, skoki, przysiady i skłony mam w małym paluszku. Gorzej jak jest brzydka pogoda i caaaała energia moich dzieci kumuluje się w czterech ścianach...wtedy odliczam czas do kolacji;)

18.30-19.00 - szukamy chętnych do uszykowania kolacji...kurcze, że też zawsze trafia na mnie...więc idę do kuchni i zabieram się za szykowanie posiłku. Wygląda to podobnie jak w przypadku robienia śniadania...Wreszcie nadszedł czas na kilka minut ciszy- zajadamy kolację;):):):):)

19.30-20.30 - najwyższy czas na negocjacje poziom hard. Maja idzie do kąpieli: " A dlaczego ja muszę iść się kąpać pierwsza, przecież Kacper jest młodszy", " Nie chce dzisiaj się z nim kąpać", " Nie będę  myła głowy", " Ja chce szybki prysznic, nie długą kąpiel"...więc jak już uda się wynegocjować zadowalające obie strony warunki zaczyna się seria "AAAA za gorąca woda" "AAAA za zimna woda" "AAAA szczypie mnie w oczy szampon. Wreszcie jedno wykąpane. Kąpiel Kacpra przebiega pomyślnie, do czasu wyciągnięcia z wanny. Potem to zaczyna się wieczorny survival. No nic, trening wieczorny zaliczony. Pora na usypianie. Młody wypił butlę mleka śpi.

21.00-21.30 - czas na zasypianie Majki, czyli " Piciu", "Nie chce mi się jeszcze spać", "Nie mogę zasnąć", "Przytul mnie", "Przykryj mnie".... iiii

UWAGA, UWAGA!!!

22.00 - DZIECI ŚPIĄ !!!!!! :):):):) A jak dzieci śpią to czas na......... posprzątanie po kolacji, ogarnięcie brudnych naczyń, wykąpanie się i chwilę relaksu.

23.00-24.00 -alarm pierwszego stopnia wszczęty, Kacper jest głodny i pora na karmienie.

24.30 - 1.30 - ostatkiem sił korzystam z "chwili dla siebie"....jednak nie mam już siły, idę spać;)

2.00 - pierwsza pobudka Majki "Piciu", idę po omacku nalać jej picia, podaje i znowu padam na łóżko....znowu słyszę tup,tup,tup. Majka: "Przykryć"....no to znowu idę, przykrywam wracam do sypialni i padam spać dalej...

3.30-4.00 - alarm drugiego stopnia wszczęty. Kacper jest głodny. Znowu wstaję, idę do kuchni i szykuję po omacku mleko, wracam i karmię Młodego.

No i możemy zacząć od początku....pobudka 6.00 i tak dalej i tak dalej.

Oczywiście opisałam tu nasz wolny dzień, kiedy nie jesteśmy nigdzie umówieni na konkretną godzinę, Patryk nie idzie do pracy, Maja do przedszkola. Dzieciaki nie są chore, a Kacper nie jest w trakcie ząbkowania.....

Pozdrawiamy i życzymy miłych "wolnych" dni :):):)








niedziela, 4 września 2016

10 pytań, które ułatwią życie Rodzicom.

Witamy:)

Nasza córcia po powrocie z przedszkola na moje pytanie " Jak było w przedszkolu?" ZAWSZE odpowiada "dobrze"...Biorąc pod uwagę fakt, że w przedszkolu spędza ok.6 godzin, nie zbyt satysfakcjonuje mnie taka odpowiedź. Jeżeli też macie taki problem, poniżej kilka pytań, które pomogą z Waszych dzieci "wyciągnąć" trochę więcej;) :

1. Z kim się dzisiaj bawiłaś?
2. W co się bawiliście?
3. Byliście na dworze?
4. W co się bawiliście na dworze?
5. Uczyliście się jakiś nowych piosenek/wierszyków
6. Rozwiązywaliście jakieś zadania? Jak Ci poszło?
7. Co mieliście na śniadanie/obiad? Spróbowałaś wszystkiego? Smakowało Ci?
8.Co robiliście na rytmice/angielskim?
9. Co najbardziej Ci się dzisiaj podobało w przedszkolu?
10. Mieliście dzisiaj jakieś zajęcia plastyczne? Co na nich robiliście?

Oczywiście nie zadawaj wszystkich pytań codziennie. Przecież nie jesteś jakimś zwiadowcą, a dziecko po czwartym pytaniu zaśnie z nudów. Każdego dnia zadaj dwa, trzy inne pytania. Dzięki temu Ty dowiesz się czegoś więcej niż tylko "dobrze";)
Ponadto, dzięki odpowiedzi na powyższe pytania, Wasz Przedszkolak nauczy się ładnego opowiadania i odpowiadania na zadane pytania pełnym zdaniem.
I błagam, nie pytaj dziecka czy było grzeczne, jakby było coś nie tak, Wychowawczyni poinformowałaby Ciebie o tym;)
Mam nadzieję, że pomogę Wam trochę tym postem:)


sobota, 3 września 2016

Torba mojego niemowlaka

Witamy:)

Jak już wiecie lubimy podróżować, dlatego pakowanie dzieci mam w małym palcu;) Nie będę tu opisywać pakowania na długie wakacje. Zajmę się opisaniem naszej "podręcznej" torby Małego, którą mamy ze sobą praktycznie wszędzie:) Wygląda ona tak:
Jak widzicie jest dość dużych wymiarów, ale uwierzcie mi, mniejszej się nie da;)
W torbie znajdują się poniższe rzeczy:

1. Pieluchy, chusteczki nawilżane i mini przewijak- oczywiście moim zdaniem to najważniejsze rzeczy, które zawsze trzeba mieć ze sobą;)
2. Chusteczki higieniczne
3. Krem przeciwsłoneczny
4. Krem do twarzy
5. Żel do rąk
6. Różne próbki kosmetyków: krem na odparzenia, maść na odparzenia, żel do kąpieli itp- nigdy nie wiesz co może się przydać.
7. Magiczna kosmetyczka, w której mam małe opakowanie sudocremu, płatki kosmetyczne, kilka patyczków do uszu oraz "trochę" plasterków" i octanisept, jakby trzeba coś odkazić . Kiedyś miałam tu również wkładki laktacyjne

8.Smoczki, których moim zdaniem nigdy nie jest za dużo. U nas jakieś krasnoludki ciągle gdzieś je wynoszą i się gubią;) też tak macie?
9. Termometr- nigdy nie wiesz, kiedy będzie Ci potrzebny. Ja mam taki, którym mogę sprawdzić temperaturę dziecka i na przykład temperaturę mleka.
10. Zabawki i gryzaki, które nieraz ratują w kryzysowych sytuacjach:)

11. Dodatkowo zabieram ubranka na zmianę, najmniej 2 komplety oraz sweterek, bezrękawnik, skarpetki i czapeczki: cienką i trochę grubszą. 
12. Oczywiście zabieram ze sobą przekąski: chrupki lub biszkopciki. W zależności, o której porze się wybieramy zabieram ze sobą obiadek lub owoce na drugie śniadanie.
13. Odkąd przeszłam na karmienie mlekiem modyfikowanym zawsze zabieram ze sobą butlę z mlekiem oraz z wodą do picia;)

Na koniec krótka historia z naszego życia. Spontanicznie pojechaliśmy na jeden dzień nad morzem. Oczywiście powyższą torbę miałam zapakowaną tak, że aż pękała w szwach;) Ponieważ na wyjazd mieliśmy tylko spacerówkę, nie mogłam zawiesić torby na wózek, bo by go przeważyła!!! Jak widzicie torba jest sporych rozmiarów i nie chciało nam się jej taszczyć ze sobą. Zostawiliśmy ją w samochodzie, Kosz pod wózkiem mieliśmy załadowany naszym piciem, więc nie miałam gdzie wsadzić rzeczy Kacperka. Dodam, że parking był daleko od centrum, gdzie byliśmy;) Siedzieliśmy właśnie przy obiedzie, kiedy usłyszeliśmy TEN armagedon w pieluszce młodego...tak, tak wszystko było do wymiany....a my nie mamy nic....do samochodu daleko, a dziecko obsrane pod pachy...i wtedy uratowała nas inna mama z restauracji obok. Dała nam rzeczy na zmianę. Nie chciała za to nawet złotówki!!!! Szok, że jeszcze istnieją tacy ludzie:) Ta kobieta uratowała nam życie :)
Od tego czasu nie rozstajemy się z torbą nawet na sekundę:):):)
Pozdrawiamy.



piątek, 2 września 2016

Jesteś obecny?

Drogi Rodzicu,

Czy jesteś obecny w życiu swojego dziecka? Fizycznie pewnie często, ale psychicznie? Tu już trzeba by się zastanowić...Bardzo często siedząc z dzieciakami na placu zabaw widzę, jak zachowują się rodzice...ehh czasami brak mi słów. Ostatnio pewien tatuś odpicował się na zabawę z synkiem tak, że nie mógł wejść na plac zabaw. Synek, który prosił owego tatusia o pobujanie usłyszał, że nie może tu wejść, bo mu się buty zniszczą!!! WTF?!?!?! To po co idziesz z dzieckiem na plac zabaw? Inny tatuś bujając synka cały czas gapił się w telefon. W ogóle nie słuchał, co syn ma mu do powiedzenia. A Ty? Przyznaj się, ile razy zamiast bawić się z dzieckiem bawiłeś się telefonem czy tabletem? Ja mam tak często, ale walczę z tym każdego dnia. Staram się nie zanosić telefonu do pokoi dzieci, a na placu zabaw, zostawiam go w torebce. Oczywiście są sytuacje, w których muszę wykonać telefon lub sprawdzić coś w necie, ale ograniczam to do minimum. Majka coraz częściej mówi, że pochowa nam telefony. No kurcze, o czymś to musi świadczyć. Przecież dziecko nie potrzebuje robota wgapionego w monitor, który zdawkowo odpowiada "tak", "nie", "mhm" .  Dzieci potrzebują naszej uwagi. Jesteśmy rodzicami, kto jak nie my, wie jak dzieci szybko rosną. Czas spędzony z nimi, a raczej zmarnowany na ciągłe klikanie, już nie wróci. Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że jeśli dziecko pokazuje setny raz tę samą sztuczkę na placu zabaw, czy prosi o przeczytanie kolejny raz tej samej książeczki, to czasem się odechciewa, ale pomyśl sobie, że dla Twojego Skarba to baaardzo ważna sprawa. Ja wiele razy słyszę pretensje moich bliskich, że nie odbieram telefonów, że nie odpisuję na smsy...no i co z tego? Staram się nauczyć mojego męża, że nie musi biec na złamanie karku, gdy tylko słyszy dźwięk telefonu. Przecież zobaczymy, kto się do nas dobijał i możemy oddzwonić w dogodnym momencie. Skoro w pracy możemy się powstrzymać od korzystania z telefonu,bo nie ma na to czasu, to dlaczego w domu mamy mieć go przyklejonego do dłoni? Inna sprawa to posiłki. My staramy się jeść razem przy stole i uwierzcie mi, nic mi tak nie działa na nerwy,jak to, gdy ktoś podczas posiłku bawi się telefonem.
I właśnie dlatego, Drogi Rodzicu zanim kolejny raz będziesz chciał oderwać się od zabawy z Twoim Maluchem, to zatrzymaj się i odpuść....oddzwonisz lub odpiszesz później. Dziecko podziękuje Ci za to dodatkowym uśmiechem:)  Pamiętaj bądźmy obecnymi rodzicami, bo warto!!!



Pozdrawiamy:)

czwartek, 1 września 2016

Wyprawka starszaka

Witamy,

No i stało się...1 września zawitał w kalendarzu, a wraz z nim większość dzieci powróciło do żłobków, przedszkoli czy szkół. Nasza Maja zaczęła naukę w ostatniej, najstarszej grupie przedszkolnej. Teraz jest biedronką:) Już od samego rana Maja nie mogła się doczekać, żeby iść wreszcie do przedszkola. Kiedy w końcu dotarliśmy, Majunie czekała niespodzianka...okazało się, że nie będzie chodziła do grupy, w której była przez ostatnie 3 lata, tylko będzie z innymi najstarszymi dziećmi. Moje Biedactwo trochę się zestresowało, ale kiedy wytłumaczyłam jej, że teraz będzie rządzić w przedszkolu to pobiegła z uśmiechem do sali:) Nie mogę uwierzyć, że moja malutka córeczka ostatni rok chodzi do przedszkola. Nie wiem kiedy te 3 lata przeleciały. Jak sobie pomyślę, jak bardzo Maja się rozwinęła, to aż nie chce mi się wierzyć, że takie trudne były początki...dzisiaj też w przedszkolu przywitały nas płacze maluszków:(. Poniżej pokażę Wam naszą wyprawkę dla Starszaka:)

1. Ręczniczek do rąk
2. Szczoteczka, pasta i kubeczek do zębów
3. Chusteczki nawilżane
4. Chusteczki higieniczne
5. Paputki
6. Szczotka do włosów
7. Gumki i spinki
8. Naklejki do opisania wszystkiego
9. Worek, do którego wszystko pakujemy:)
10. We worku mamy jeszcze ubranka na zamianę w razie wypadku oraz ciepły sweterek i czapkę na głowę, gdyby na dworze świeciło mocne słońce.


Dodatkowo zawsze zanosimy serwetki, chusteczki "wyciągane", ryzę papieru i teczkę na prace plastyczne. Pozostałe plastyczne materiały zakupuje przedszkole.
Mój starszak nie potrzebuje już kołderki i podusi oraz fartuszków:)
A tak na marginesie fartuszków mamy mnóstwo za to wczoraj, gdy zaczęłyśmy wszystko szykować okazało się, że zapomniałam kupić worka. Zeszłoroczne były już zniszczone i je wyrzuciłam. Na szczęście w sklepach ich nie brakowało:)
Pozdrawiamy

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Deli Park Rosnówko

Witamy:)

To był zwariowany weekend. Sobota i niedziela były bardzo intensywne, ale dziś skupimy się na pierwszym wolnym dniu. Spędziliśmy dzień w Deli Parku. Jest to fantastyczne miejsce dla dzieci. Dzięki zabawie mogą się tu sporo nauczyć. Na początku zwiedziliśmy park miniatur z najsłynniejszymi budowlami świata, później przyjrzeliśmy się gigantycznym owadom, następnie udaliśmy się na podniebną eko wioskę. Niesamowite 250 m tras wiodących wśród drzew, na których spotkamy domki z interaktywnymi quizami i rebusami, połączone ze sobą wiszącymi mostami. Po zakończeniu przygody wśród drzew, odwiedziliśmy mini zoo. Następnie zjedliśmy obiadek i lody, a później zaczęła się zabawa na caaaałego. Wszystkie dmuchane zamki, zjeżdżalnie i drabinki zostały przetestowane:) Na koniec odwiedziliśmy interaktywny plac zabaw, gdzie można nakarmić mamuta, posegregować śmieci oraz poznać wiele przyrodniczych ciekawostek, Miejsce godne polecenia!!! Poniżej nasza fotorelacja:)
















czwartek, 25 sierpnia 2016

Drogi Czytelniku....

Czytasz naszego bloga? Polub nasz profil https://www.facebook.com/rodzinkadwaidwa/
Będzie nam bardzo miło, jeśli skomentujesz czasem jakiś post. Dla Ciebie to niewiele, a dla nas bardzo dużo znaczy. Chcielibyśmy z Wami dyskutować, powymieniać doświadczeniem. Daj znać o czym chcesz czytać...I na koniec proszę, abyście udostępniali w świat nasze posty, niech inni też poczytają;) Zajmie Ci to niewiele czasu, a dla nas to szansa, aby dotrzeć do szerszej grupy ludzi. Pamiętaj, że Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna. Nawet jeśli jest odmienna od naszej, uszanujemy ją. Bez Was nie będzie naszego bloga, dlatego dajcie znań czy tu jesteście i czy Wam się podoba:)

Pozdrawiamy:)


Złośliwe czujniki...

Witamy:)

Czy Wasze dzieci mają złośliwe czujniki, które uruchamiają się w najmniej oczekiwanym momencie?
Oto kilka przykładów, kiedy czujnik najbardziej mi doskwiera;):

1. Środek dnia, po kilku próbach uśpienia, Kacper wreszcie zasnął...w tym czasie szybko zabieram się do roboty. Opróżnić zmywarkę, wstawić pranie, przygotować jakiś obiad. Wreszcie chwila spokoju. Idę zaparzyć sobie kawę...wstawiam czajnik, nasypuję kawę i zaraz czuję cudowny zapach kawy. Ach...nareszcie wypiję ciepłą kawę. Siadam na kanapie iiiiii Kacper się obudził i koniec lenistwa:)

2. Wieczór...dzieci śpią. Czas na chwilę dla siebie. Wchodzę pod prysznic. Gorąca woda szybko mnie odpręża. Nakładam szampon na włosy i zgadnijcie co słyszę? Tak, tak Kacper obudził się, bo jest głodny...muszę szybko spłukać pianę i lecieć karmić mojego kochanego wyjca. I tyle z relaksującej kąpieli.

3. Szykuję drugie śniadanko dla Małego. On ładnie bawi się w łóżeczku, kiedy biorę się za obieranie owocu i mam całe brudne ręce Kacperek zaczyna płakać, bo jakaś zabawka mu wypadła.

4.Oczywiście za każdym razem, kiedy wybieram się do ubikacji Małemu też musi coś dolegać;)

5. Kacper ze skupieniem zajęty jest swoimi zabawami, w tym czasie zaczynamy z Mają jakąś grę, kiedy tylko rozłożymy planszę i wszystko ułożymy, przychodzi mała Godzilla i psuje wszystko w kilka sekund.

6. Mały ładnie bawi się w salonie, więc ja chcę wykorzystać ten czas na pracę przy komputerze...chyba wiece co dalej się dzieje....Siadam na kanapie i gdy tylko włączam komputer, małe rączki są już na klawiaturze i tworzą polecenia, o których nawet nie miałam pojęcia;)

Jak to mówi mój Tata, kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma dzieci ten ma smród....;)

Pozdrawiamy:)

wtorek, 23 sierpnia 2016

Gdzie się podziały dobre maniery?

Witamy,

Lubię obserwować ludzi.... niektóre ich zachowania mnie zaskakują...niestety coraz częściej negatywnie.
Od dziecka wpajano mi, że trzeba być uprzejmym, szanować starszych, ustępować miejsca w środkach komunikacji miejskiej, nie siorbać, nie bekać i tak mogłabym wymieniać. Dopiero jak byłam w ciąży przekonałam się jak to jest z tymi dobrymi manierami u dorosłych już ludzi... Zacznę od tego, że obie moje ciąże przechodziłam całkiem dobrze i nie potrzebowałam specjalnego traktowania, ale wydawało mi się, że niektóre rzeczy przychodzą ludziom naturalnie. Niestety myliłam się. Praktycznie każdego dnia utwierdzam się coraz bardziej w tym, że w ludziach nie ma już za grosz empatii.
1. Publiczne środki komunikacji- jestem już w zaawansowanej, widocznej ciąży. Jak każdego ranka jadę zawieść Majkę do przedszkola. Autobus przyjeżdża wypchany po brzegi, jeszcze więcej ludzi wsiada z nami do środka, Ja z dzieckiem próbuję przepchać się do jakiejś wolnej barierki, żebyśmy mogły się czegoś chwycić. Po drodze mijamy mnóstwo siedzącej młodzieży, mężczyzn około trzydziestki, czy plotkujące dwudziestolatki. Każdy udaje, że nas nie widzi....
Teraz kiedy podróżujemy z wózkiem ciężko znaleźć kogoś, kto pomoże wnieść wózek do tramwaju, w którym są schody.
2. Przejścia podziemne lub inne miejsca, w których nie ma podjazdów dla wózków, lub podjazdy są tak strome, że ciężko zjechać/wjechać wózkiem....chętnych do pomocy ze świecą trzeba szukać.
3. Sklepy- nie lubiłam korzystać z przywileju ciężarnej i "wpychania" się w kolejki, ALE podczas kilku godzinnych wypraw po sklepach budowlanych (a byliśmy w trakcie generalnego remontu) miałam serdecznie dosyć i wówczas często z tego korzystałam. Wielokrotnie słyszałam komentarze stojących za mną ludzi...niestety nie były zbyt miłe...
4. Przychodnie i lekarze specjalistyczni- to mój ulubiony punkt. Z doświadczenia wiem, że jeżeli rejestracja rozpoczyna się od godziny 7.30, warto być na miejscu ok. 7. Niestety od godziny 6 wszystkie miejsca są okupowane już przez schorowanych emerytów. Okej...wybija godzina 0. Okienko rejestracji zaczyna się uchylać iiii ruszyła maszyna już nikt nie zatrzyma, kto wejdzie pod koła ten uciec nie zdoła....emeryci ruuuszają. A właściwie biegną, bo kto pierwszy ten lepszy. Ja z Małym pod pachą idę ustawić się w kolejce, NAGLE Pani wpycha się przede mnie, bo ona przyszła prędzej....No przecież Jej się spieszy....
Siedzimy przed gabinetem lekarskim Pani Pielęgniarka dostrzegła, że jestem z małym dzieckiem i zaprasza mnie na konsultacje bez kolejki...O Matko i Córko...w poczekalni rozpętała się III wojna światowa. No bo jak to możliwe, przecież miałam numer 4....

Osobiście śmieszą mnie takie sytuacje, bo szkoda moich nerwów na użeranie się z takimi ludźmi. Jednak jest to przykre. Nie ma już w ludziach chęci pomocy czy chociażby odrobiny wsparcia...Każdy patrzy na siebie i tylko ON jest najważniejszy.

A jak to wygląda u Was? Podzielcie się swoimi historiami:)

Pozdrawiamy:)

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Mamą być...

Drogie Mamy,
pamiętacie to uczucie kiedy dowiedziałyście się, że jesteście w ciąży?

Ja doskonale pamiętam jak to było... zacznę może od tyłu;)

Kiedy staraliśmy się o drugie dziecko, nie mogłam się doczekać, aż zobaczę pozytywny test. Kiedy to nastało, byłam przeszczęśliwa. Drugie dziecko było naszym świadomym wyborem. Czekaliśmy na naszego dzidziusia z niecierpliwością.
Jednak przy pierwszej ciąży moja reakcja była zupełnie inna...dlaczego? Dlatego, że gdy zaszłam w pierwszą ciąże miałam zaledwie 18 lat. Urodziłam córcie jako 19-sto letnia dziewczynka. Bardzo szybko musiałam dorosnąć I stać się odpowiedzialną kobietą.

Nie zmienia to faktu, że zarówno podczas pierwszej jaki i drugiej ciąży moje życie wywróciło się do góry nogami. Za pierwszym razem musiałam zrezygnować z imprez, przygotować się do matury, myśleć o macierzyństwie. Kiedy moje koleżanki gadały o ciuchach, kosmetykach I chłopakach, ja w tym czasie myślałam skąd wezmę pieniądze na łóżeczko, wózki, ubranka I pieluchy. Byłam przerażona. Przecież DZIECKO to odpowiedzialność do końca życia, a moje życie dopiero co się zaczęło….w drugiej ciąży zajęłam się szukaniem nowego mieszkania, później przeprowadzka. Dodatkowo musiałam przygotować Majeczkę na przybycie nowego członka rodziny.

Reasumując, nieważne w jakiej jesteś sytuacji życiowej, czy masz 20, 30 czy 40 lat, dziecko wywróci Twój świat całkowicie.

Jednak kiedy już zobaczysz tego małego człowieka, którego przez ostatnie 9 miesięcy nosiłaś pod sercem, wszystkie troski mijają I pojawia się ogromna, wypełniająca całe serce miłość….piękna, czysta, bezwarunkowa I dozgonna miłość.

Oczywiście macierzyństwo to nie jest bułka z masłem. Jest to cholernie ciężka praca przez 24 godziny, 365 dni w roku. Nie ma urlopu, dni ustawowo wolnych, czy zwolnienia lekarskiego. Wychowanie dziecka to ogromna harówa, ALE kiedy widzisz pierwszy uśmiech, pierwszy krok, pierwszy taniec, słyszysz pierwsze słowo, wierszyk piosenkę, wówczas uświadamiasz sobie, że odwaliłaś kawał dobrej roboty….i powiem Ci coś. Mimo, iż czasem ( a może I często) masz ochotę wyjść I trzasnąć drzwiami, a w głowie masz tylko myśl “ a niech się pozabijają” , to po 5 minutach wracasz do nich, bo najzwyczajniej w świecie za nimi tęsknisz☺




niedziela, 21 sierpnia 2016

Rodzinny Park Rozrywki w Rogowie

Witamy☺
Wczoraj odwiedziliśmy Rodzinny Park Rozrywki w Rogowie. Poniżej krótka fotorelacja. Na samym wstępnie przywitały nas dinozaury. Każdy z okazów był dokładnie opisany:jego nazwa, krótka historia, pożywienie, wielkość, długość. Oprócz wielu okazów tych ogromnych jaszczurek, mogliśmy skorzystać z trzech różnych tras parku linowego. Niestety my się nie przygotowaliśmy i nasze obuwie na to nie pozwoliło😉 mniej więcej w połowie zwiedzania zrobiliśmy sobie przerwę na kawkę i lody ( można też kupić obiad). Obok budek z gastronomią jest plac zabaw oraz inne atrakcje dodatkowo płatne: quady, gokarty, łódki, ciuchcia i automaty z grami. Obok sklepiku z pamiątkami jest muzeum, w którym znajdują się szczątki mamutów, skamienieliny, musze i odciski różnych ryb. Na wycieczkę wybraliśmy się z moimi rodzicami. W związku z tym na dalsze zwiedzanie dinozaurów wybrali sie Panowie z dziećmi, a ja z Mamą zostałyśmy na ławeczkach. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że jest to bardzo fajne miejsce na spędzenie miłego popołudnia☺