wtorek, 6 września 2016

Wolny dzień z życia Rodzica

Jak wygląda nasz wolny dzień? Jesteście ciekawi? Opowiem Wam troszkę jak "leniwie" spędzamy dzień:)

6.00-6.30 - na szybszą pobudkę kilka plaskaczy od Kacperka...otwieram z trudem oczy i widzę wieeelki uśmiech. Okej, pora wstać.

6.30-7.00 - poranna toaleta Kacperka, czyli poranny survival. Młody jest tak ruchliwy i szybki, do tego nienawidzi się ubierać, dlatego ubieranie go to nie lada wyczyn. Po skończonej "pracy", czuję się jakbym przebiegła ze 2 kilometry;)

7.00-8.00 - Zaczyna się "zabawa" Kacperka, czyli zdobywanie najtrudniej dostępnych miejsc w całym mieszkaniu. Wejdzie wszędzie, gdzie jest niebezpiecznie i matkę przyprawia średnio co 5 minut o zawał serca!!! Oczywiście w między czasie trzeba powyciągać ze zmywarki, pościągać pranie, wstawić kolejną pralkę, zacząć szykować śniadanie i chociaż trochę obiadu;)

8.30-9.00 - No teraz czas dla mnie...trzeba się trochę ogarnąć...UWAGA otwieram drzwi od łazienki I już słyszę te małe rączki plaskające po płytkach z prędkością światła, Mały leci do łazienki...no i tyle ze spokojnego ogarniania mamy...czas na zawody ze zwinności, tylko czyjej? Stojąc na jednej nodze, jedną ręką maluję oko, w tym czasie drugą ręką i nogą asekuruję Kacpra, który wspina się na wszystko...prysznic, pralkę, szafkę, nawet kosz na brudne ubrania nie jest mu straszny. Dobra "makijaż" zrobiony, biorę się za włosy. Może łatwiej będzie jak uklęknę? Spróbujmy...No tak, Kacper chyba zostanie fryzjerem....

9.30-10.00 - Mama "ogarnięta"...otwierają się wrota od pokoju Majki....pierwsze słowa, które wypowiada moja córeczka to "Kiedy będzie śniadanie? Głodna jestem." No tak, trzeba dokończyć śniadanie. Maja w tym czasie idzie się "pobawić" z bratem. Jeszcze dobrze nie wyjdę z pokoju, a już słyszę: "Kacper zabiera mi zabawki!!", "Kacper nie rób tak!!"i tak w kółko. I tak biegam między pokojem a kuchnią....hmmm śniadanie będzie na 12...

10.00-10.30 - jemy wreszcie śniadanie, buzie pełne jedzenia = chwila ciszy:):):):)

11.00-11.30 - Czas na drzemkę Kacperka. Dosłownie chwila na nadrobienie wszystkiego, ALE najpierw trzeba przejść kolejny test. Tym razem z negocjacji. Pora uszykować ubrania dla Majki. iiiiiii czas start: "Tego nie założę, bo mi się nie podoba", "w tym wyglądam jak klaun", "to mnie uwiera", "w tym jest mi niewygodnie" no i tak w kółko..., kiedy po ciężkim boju stylizacja zostanie wybrana, trzeba zająć się włosami...o tym już lepiej nie wspominać...Skończone, lecę robić obiad.

12.00-13.00 - Obiad "się robi", w między czasie słyszę Majunię...."Mama piciu", "Mama nudzi mi się", "Mama widziałaś moją lalkę", " Mama gdzie moja pandzia"...Czas na zabawę z córcią.

13.30-14.00 - po zabawie chciałam na chwilę usiąść i wreszcie wypić ciepłą kawę...oczywiście w tym samym momencie mój syn się obudził. Ale na całe szczęście to czas na obiad,więc znowu chwila ciszy:):):):)

15.00 - 18.00 - czas na nasz "odpoczynek"...czyli zaczynamy od wizyty na placu zabaw, później jakiś krótki spacer i zakupy. W między czasie tysiące pytań Majki, i kolejny trening: bieganie, skoki, przysiady i skłony mam w małym paluszku. Gorzej jak jest brzydka pogoda i caaaała energia moich dzieci kumuluje się w czterech ścianach...wtedy odliczam czas do kolacji;)

18.30-19.00 - szukamy chętnych do uszykowania kolacji...kurcze, że też zawsze trafia na mnie...więc idę do kuchni i zabieram się za szykowanie posiłku. Wygląda to podobnie jak w przypadku robienia śniadania...Wreszcie nadszedł czas na kilka minut ciszy- zajadamy kolację;):):):):)

19.30-20.30 - najwyższy czas na negocjacje poziom hard. Maja idzie do kąpieli: " A dlaczego ja muszę iść się kąpać pierwsza, przecież Kacper jest młodszy", " Nie chce dzisiaj się z nim kąpać", " Nie będę  myła głowy", " Ja chce szybki prysznic, nie długą kąpiel"...więc jak już uda się wynegocjować zadowalające obie strony warunki zaczyna się seria "AAAA za gorąca woda" "AAAA za zimna woda" "AAAA szczypie mnie w oczy szampon. Wreszcie jedno wykąpane. Kąpiel Kacpra przebiega pomyślnie, do czasu wyciągnięcia z wanny. Potem to zaczyna się wieczorny survival. No nic, trening wieczorny zaliczony. Pora na usypianie. Młody wypił butlę mleka śpi.

21.00-21.30 - czas na zasypianie Majki, czyli " Piciu", "Nie chce mi się jeszcze spać", "Nie mogę zasnąć", "Przytul mnie", "Przykryj mnie".... iiii

UWAGA, UWAGA!!!

22.00 - DZIECI ŚPIĄ !!!!!! :):):):) A jak dzieci śpią to czas na......... posprzątanie po kolacji, ogarnięcie brudnych naczyń, wykąpanie się i chwilę relaksu.

23.00-24.00 -alarm pierwszego stopnia wszczęty, Kacper jest głodny i pora na karmienie.

24.30 - 1.30 - ostatkiem sił korzystam z "chwili dla siebie"....jednak nie mam już siły, idę spać;)

2.00 - pierwsza pobudka Majki "Piciu", idę po omacku nalać jej picia, podaje i znowu padam na łóżko....znowu słyszę tup,tup,tup. Majka: "Przykryć"....no to znowu idę, przykrywam wracam do sypialni i padam spać dalej...

3.30-4.00 - alarm drugiego stopnia wszczęty. Kacper jest głodny. Znowu wstaję, idę do kuchni i szykuję po omacku mleko, wracam i karmię Młodego.

No i możemy zacząć od początku....pobudka 6.00 i tak dalej i tak dalej.

Oczywiście opisałam tu nasz wolny dzień, kiedy nie jesteśmy nigdzie umówieni na konkretną godzinę, Patryk nie idzie do pracy, Maja do przedszkola. Dzieciaki nie są chore, a Kacper nie jest w trakcie ząbkowania.....

Pozdrawiamy i życzymy miłych "wolnych" dni :):):)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz